niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 3

   Jeszcze tego samego wieczora zadzwoniłam do Wiktorii, by pochwalić jej się wiadomością od Johna. Tak samo jak mój brat, nie uwierzyła mi na słowo. Zrobiłam jej print-screen wiadomości i wysłałam na maila. Kilkanaście minut później dostałam sms-a od przyjaciółki o treści "O kuźwa, Ty szczęściaro :O".
   Dalszą część wieczoru spędziłam na słuchaniu muzyki i gapieniu się na wiszący na drzwiach szafy strój Olgi i stojący obok kij. Wyobraziłam sobie przez moment, że na plecach bluzy widnieje nazwisko Ostrowska. W końcu przyznałam się przed samą sobą, że chcę grać w kadrze. Stefan miał rację, muszę jedynie dobrze rozplanować każdy dzień, a znajdę czas na wszystko. Pozostało mi jeszcze zastanowić się, jak przekonać trenera i sztab szkoleniowy, że nadaję się, by grać w sekcji męskiej. Poproszę Stefana, by wstawił się za mną, może jemu uda się "załatwić" mi miejsce w Tyskim GKSie. Sama nie wiem, co mnie ciągnie do gry z mężczyznami. Ktoś powiedziałby, że możliwość flirtowania, ale ja wiem, że nie o to chodzi. Może to przez to, że od początku mojej przygody z hokejem grałam z bratem, a później i z jego kolegami?
   Moje przemyślenia przerwał nagł impuls, przepływający przed mój mózg. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do salonu. Znalazłam tam Stefana rozwalonego przed telewizorem, z butelką piwa w ręce.
   - Gdzie rodzice? - zapytałam siadając na fotelu.
   - Sąsiedzi zadzwonili, żeby wpadli i poszli. - odpowiedział mi obojętnie. 
   - Jeszcze przed chwilą tu byli. - zauważyłam inteligentnie. Stefan wzruszył ramionami i kontynuował oglądanie jakiegoś programu, robiąc co chwilę małe łyczki piwa. Westchnęłam głęboko i splatając palce dłoni na oparciu fotela wlepiłam wzrok w brata.
   - Chyba się zdecydowałam. - powiedziałam cicho. Początkowo, jakby mnie nie usłyszał, ale kiedy powtórzyłam, skupił na mnie całą swoją uwagę.
   - W końcu jakieś mądre słowa padły z twoich ust, siostrzyczko. - odparł z szerokim uśmiechem. Zmarszczyłam nos i pokręciłam głową z politowaniem.
   - Musisz mi załatwić sekcję męską.
   - Coo?!
   Podeszłam szybko do niego i poklepałam po plecach, gdy zakrztusił się piwem. Gdy uspokoił atak kaszlu, przetarł załzawione oczy i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
   - Oj, dla ciebie to nic przecież...
   - Nic? - żachnął się. - Dziewczyna w męskiej sekcji? 
   - A Shannon Szabados?! - po raz kolejny szukałam ratunku u hokeistki. 
   - Ale my nie jesteśmy w Stanach, a ja nie gram w NHL. - otarł usta. - Co z Atomówkami jest nie tak? Szukają kogoś na pozycję napastnika, poza tym Olga by cię we wszystko wprowadziła.
   - Atomówki są ok, a ja nie muszę być w nic wprowadzana. - oburzyłam się. - Wchodzę na lód i gram, tyle w temacie. Nie wiem dlaczego czuję się lepiej z wami.
   Wróciłam na fotel. Siedziałam z założonymi rękami, czekając na odpowiedź Stefana. Wiedziałam, że jak się uprę, to wybłagam u niego rozmowę z trenerem. 
   - Chyba wymyśliłem rozsądny kompromis. - odezwał się w końcu. Uniosłam brwi, robiąc zaciekawioną minę. - Spróbujesz swoich sił w Atomówkach. Jeśli ci się nie będzie podobało, stanę na głowie, by przyjęli cię do nas. - wyciągnął w moją stronę dłoń. - Umowa?
   Chwilę się zastanawiałam, jednak w końcu przystałam na jego propozycję.
   - Umowa. - uścisnęłam jego dłoń. - Ale pamiętaj, że trzymam cię za słowo.
   - Sara, czy ja cię kiedykolwiek zawiodłem?
   - Nie. - odparłam z uśmiechem i wróciłam do siebie.

   Chłopcy zaczynali się coraz bardziej niecierpliwić. Ja z resztą też. Byliśmy już przebrani i czekaliśmy w szatni na trenera i rozpoczęcie rozgrzewki, a później sparingu. Jednak ani Sejby, ani drużyny Comarch Cracovii nie było ani śladu. Bardziej, niż nieobecność trenera zastanawiała nas pusta szatnia Pasów.
   Sokół był zadowolony, że potowarzyszę drużynie GKSu na lodzie podczas rozgrzewki. Jeszcze bardziej uradowała go wiadomość, że niebawem rozpoczynam treningi.
   - Naprawdę?!
   Cała drużyna obróciła się w naszą stronę. Uśmiechnęłam się do nich lekko i obróciłam w rękach kij.
   - Tak, naprawdę. - rzuciłam, gdy pozostali wrócili do przerwanych rozmów.
   - Bardzo mądra decyzja. - objął mnie ramieniem. - Gdybyś zmarnowała swój talent, popełniłabyś chyba największy błąd.
   - Wiem o tym. Ja od początku chciałam grać zawodowo, ale bałam się o szkołę i praktyki. - przyznałam.
   - Że nie pogodzisz wszystkiego?
   - Dokładnie.
   Przytulił mnie mocniej do siebie.
   - Kto da radę, jak nie ty?
   Wyszczerzyłam się. Drzwi szatni otworzyły się i stanął w nich podenerwowany trener. Ciężko łapał powietrze, pewnie biegł.
   - Sparingu nie będzie. - wydusił w końcu. Nikt nic nie powiedział, patrzyliśmy jedynie po sobie.
   - Co się stało? - zapytałam w końcu.
   - Trener Cracovii miał wypadek, właśnie jest w szpitalu. - popatrzył po zawodnikach. - Wypadek losowy, nic na to nie poradzimy. Ale trening i tak zaliczymy, skoro jesteście już przebrani. - poprawił w dłoniach tabliczkę z rysunkiem lodowiska. - Na lód.

   Po krótkiej rozgrzewce, zaczęliśmy grać prowizoryczny mecz. Podczas walki o krążek, skrzyżowałam kije z moim przyjacielem, Kubą. Udało mu się wygrać, jednak później odbiłam to sobie, robiąc udaną zmyłkę, przez co pokonałam Stefana i zdobyłam gola. Czułam się wspaniale, śmigając po lodowej tafli. Zupełnie tak, jakbym reprezentowała jakąś bardzo dobrą drużynę NHL w prestiżowym turnieju, na przykład Pucharze Stanleya. Raz zauważyłam, jak Sejba kiwa z uznaniem głową, obserwując moje popisy. Starałam się ze wszystkich sił, by później było mi łatwiej wybłagać u niego wstęp do sekcji męskiej. Mimo umowy se Stefanem wiedziałam, że nie odnajdę się w Atomówkach...

   Szliśmy korytarzem ze Stefanem i Kubą, gdy nagle mój brat szturchnął mnie w ramię. 
   - Patrz, idzie Pavel Zelenka.* - szepnął mi na ucho, wskazując wysokiego szatyna w średnim wieku. 
   - No i? - wzruszyłam ramionami.
   - To jest trener Atomówek. - powiedział Kuba. - Leć do niego!
   - Zwariowałeś? - oburzyłam się. - Podejdę do niego ot, tak i powiem, że chcę dołączyć do drużyny?
   - Co w tym złego? - zapytał z dezorientacją, patrząc na mojego brata.
   Zastanowiłam się chwilę. Pomysł mojego brata i Kuby wydawał mi się idiotyczny. No bo co pomyśli sobie facet, trener, gdy podbiegnie do niego dziewczyna i oświadczy, że dobrze radzi sobie na lodzie i chce dołączyć do drużyny, którą prowadzi? 
   - Leć do niego i nie marudź. - warknął Stefan.
   - Ale...
   - Żadnych ale. - przerwał mi i pchnął w kierunku mężczyzny. Zelenka obrócił się, gdy usłyszał to małe zamieszanie. Chrząknęłam i na miękkich nogach podeszłam do niego. Z bliska, jego twarz wydała mi się groźna. Przełknęłam ciężko ślinę.
   - Dzień dobry. - wydukałam. - Pan jest trenerem Atomówek, zgadza się?
   - Owszem, Pavel Zelenka. - wyciągnął dłoń.
   - Sara Ostrowska... Widzi pan, obiło mi się o uszy, że poszukuje pan napastnika... - poczułam, jak zalewa mnie zimny pot. - Jestem zainteresowana.
   Przyjrzał mi się dokładnie. Sparaliżował mnie strach. Od razu pożałowałam, że posłuchałam Stefana i Kuby.
   - Od jakiego czasu i pod czyim okiem trenowałaś?
   Cholera...
   - Znaczy, ja... Ech, pod niczyim, jestem samoukiem, jedynie mój brat, Stefan Zigardy wprowadzał mnie w technikę gry. Teraz, gram z drużyną na treningach...
   - Rozumiem, że z profesjonalnymi treningami nie miałaś żadnej styczności?
   - Nie, ale pan Jiri Sejba mnie chwali. - wymamrotałam.
   Mruknął coś pod nosem. Miałam ochotę obrócić się na pięcie i wybiec ze stadionu, ale Steff by mnie zamordował. Czekałam niecierpliwie na jakąkolwiek odpowiedź Zelenki.
   - No dobrze, przyjdź na trening w poniedziałek o siedemnastej. - rzucił beznamiętnym tonem, po czym pożegnał się oschle i odszedł. Stałam teraz sama na środku korytarza jak słup soli z pustką w głowie. Nie wiedziałam co myśleć, nie spodobał mi się sposób, w jaki potraktował mnie trener. No cóż, początki zawsze są ciężkie, lub bardzo ciężkie. Obróciłam się i zobaczyłam, że Stefan i Kuba czają się na końcu korytarza. Podeszłam do nich i opowiedziałam przebieg rozmowy z trenerem. Wsiedliśmy później do samochodu i pojechaliśmy na pizzę.
__________________________________
* Postać fikcyjna, wymyślona na potrzeby opowiadania. Trenerem Atomówek jest naprawdę Dariusz Garbocz.

1 komentarz:

  1. a jednak Sara zdecydowała się na karierę hokeistki. fest mi się to podoba :)

    biedny Steff prawie zginął, słysząc że jego siostra chce dostać się do sekcji męskiej. nie ładnie tak robić, Sara :P

    Sara będzie w tyskim GKSie, koniec kropka. ja to wiem i Ty też :)

    ojej, mam nadzieję, że trenerowi Cracovii nic poważnego się nie stało :( szkoda człowieka.

    coś mi się zdaje, że trener Atomówek na początku nie polubi Sary :/

    przepraszam za to coś, co jest niby moim komentarzem. jestem załamana, wiesz o co chodzi :(

    z niecierpliwością oczekuję następnego odcinka, równie świetnego jak ten.

    weny, weny i jeszcze raz weny moja droga :*

    OdpowiedzUsuń